W tym tygodniu zostaliśmy zaproszeni do Narodowych Laboratoriów Lawrence Livermore oraz do firmy Splunk. Obie organizacje zrobiły na nas piorunujące wrażenie, chociaż każda z nich z innego powodu.
Berkeley
Słowo
splunk oznacza zanurkować, zanurzyć się, wejść w środek i właśnie na tej ideologi została utworzona firma
Splunk. Zajmuje się ona rozwojem narzędzi do analizy i przetwarzania dużych ilości danych maszynowych (nieprzetworzone dane tekstowe generowane bezpośrdnio przez np. komputer lub inną maszynę) zwanych ogólnie
Big Data. Przetwarzanie danych określonych tym mianem przy pomocy komercyjnych narzędzi oraz baz danych jest utrudnione z powodu ich ogromnej ilości, różnorodności oraz praktycznie ciągłego przyrostu. Dane te jednak odpowiednio użyte i zinterpretowane stanowią niewyczerpalną bazę wiedzy dla biznesu. Produktem
Splunka jest coś w stylu wyszukiwarki i interpretatora danych maszynowych. Na podstawie źródeł danych zapewnionych przez klienta są wykonywane analizy obszaru zainteresowań. Np. podłączając do wyszukiwarki
Splunk serwery obsługujące wszystkie sklepy internetowe w USA jesteśmy w stanie wygenerować miejsca w których zakup danego produktu jest największy. W tym szczególnym wypadku
Splunk automatycznie analizuje adresy IP klientów. Najciekawsze jest to że żadna specjalna, wstępna obróbka danych podłączonych do
Splunka nie jest potrzebna. Dane maszynowe są automatycznie odnajdywane i przetwarzane. Firma została założona w 2006 roku i od tego czasu pozyskała około 4400 klientów. Prowadzi ona również swoją działalność w ponad 80 krajach. Dane te mówią same za siebie gdzie znajduje się przyszłość IT... no może równocześnie z zastosowaniem szeroko pojętej c
hmury obliczeniowej. Wpływ innowacji na obecny rynek IT jest ogromny, kto wie może już niedługo nie będziemy
googlowali tylko
splunkowali...kto wie.
National
Ignition Facility
W Narodowych Laboratoriach Lawrence Livermore znajduje się jedyna w swoim rodzaju instalacja
służąca do badania zagadnień związanych z inercyjną fuzja termojądrową. Instalacja kosztowała około 4 miliardów
dolarów i została otwarta w 2009 roku. Ogólnie składa się ona z aluminiowej komory w kształcie kuli (średnica
około 10m), w środku której znajduje się złota pastylka zawierająca 150
miligramową kuleczkę z mieszanką deuteru i trytu, które są wykorzystywane jako
paliwo. W sąsiednich budynkach ulokowana jest największa na świecie instalacja optyczna o
całkowitej długości 7500m. Służy ona do wygenerowania 192 wiązek laserowych o całkowitej
energii około 4 milionów juli. Początkowy impuls laserowy przechodzi poprzez
zestawy wzmacniaczy ze szkła fosforowego wzbogaconego neodymem (piękny różowo-fioletowy
kolor) i jest finalnie koncentrowany na kuleczce z paliwem deuterowo-trytowym. Dostarczona energia powoduje wzrost
temperatury do około 100 milionów stopni Celsjusza, ciśnienia do wartości 100
miliardów razy większych od ciśnienia atmosferycznego oraz gęstości do wartości przekraczającej 100 razy gęstość ołowiu. W takich warunkach jądra deuteru i trytu łączą się tworząc jądro helu
oraz neutron. Podobne procesy zachodzą w gwiazdach i są źródłem ich energii. W dużym
skrócie można powiedzieć, że naukowcom z Laboratoriów Lawrence Livermore udało się na
ułamek sekundy rozpalić sztuczną gwiazdę i zbliżyć się nieco do praktycznego
wykorzystania jej energii do zaspokojenia energetycznych potrzeb ludzkości. Nie ma jednak róży bez kolców.Teraz
należy życzyć im szczęścia aby bilans energetyczny tego procesu był
dodatni (więcej energii jest generowanej w reakcji fuzji niż wkładamy w jej
zainicjowanie)…co się jeszcze nigdy nie udało…