piątek, 25 maja 2012

Od skauta do wiceprezydenta ;)


W ostatnią środę mieliśmy niesamowitą przyjemność brać udział w wywiadzie z Mårtenem Mickosem i jak zawsze polecamy artykuł:


http://en.wikipedia.org/wiki/M%C3%A5rten_Mickos



To czego mieliśmy okazję dowiedzieć się nie znajdziecie w żadnej książce :) To była historia człowieka, który opowiedział o swojej prywatnej ścieżce rozwoju: jak od skauta stał się wiceprezydentem firmy Sun Microsystems. Z perspektywy czasu i własnych doświadczeń przedstawił nam swoją dewizę na sukces. Słuchając jego opowieści odnosiło się wrażenie, że nasze życie nie różni się niczym od jego historii, a jednak nikt z nas nie jest wiceprezydentem w tak znanej firmie jak Mickos. Dlaczego? "The world is driven by people who create value not by venture capitalists" - Światem rządzą wizjonerzy, a nie inwestorzy i to jest klucz do sukcesu. Kiedy posiadasz błyskotliwy pomysł, prędzej czy później znajdziesz inwestorów - musisz tylko być zorientowany na sukces. My (innowatorzy) przeżyjemy bez inwestorów, ale inwestorzy nie przeżyją bez nas. A jak stać się wiceprezydentem? Trzeba mieć cechy dobrego lidera. I nie pomogą żadne kursy, te cechy nabiera się w ciągu całego swojego życia. Nawet drobne problemy podczas rozpalania ogniska w lesie mogą kiedyś przerodzić się w zdolności rozwiązywania problemów na zupełnie innym szczeblu. W końcu człowiek uczy się przez całe życie :) 


Od lewej: Mårten Mickos i chairman spotkania

Intel - INTegrated ELectronics a sprawa polska:)


Każdy z nas elektroników marzył o wizycie w największej fabryce procesorów - INTEL! I dzisiaj nasze marzenie się ziściło:) Dla wszystkich, którzy jeszcze nie znają historii firmy, polecamy artykuł:


http://pl.wikipedia.org/wiki/Intel


Odwiedziliśmy muzeum, w którym zobaczyliśmy layouty pierwszych procesorów, wafery i linie technologiczne. Nieocenione wrażenia:) Oczywiście, marzymy o tym, żeby zobaczyć najnowocześniejsze linie technologiczne, ale to jest ściśle tajne! Mimo wszystko, obecność w kuźni pomysłów i takim miejscu dla każdego elektronika i nie tylko jest wielkim wydarzeniem:) Z resztą, w Dolinie Krzemowej na każdym kroku jest siedziba jakiegoś ważnego ośrodka, fabryki czy biurowca, gdzie tworzone są rewolucyjne pomysły zmieniające nasz codzienny świat! Wszystko na wyciągnięcie ręki, choć nie o wszystkim możemy Wam opowiedzieć :) 


Piotr "w" logo Intel ;)

Layout pierwszego procesora 4004 - 2300 tranzystorów (technologia produkcji 10 µm)

Gordon Moore - pierwszy współzałożyciel

Bob Noyce  - pierwszy współzałożyciel

Altair 8800 Computer


monokryształ o czystości 6n (99,9999%) otrzymywany metodą Czochralskiego


Być może nie dla wszystkich z Was znana jest metoda Czochralskiego, dlatego polecamy Wam artykuł:


Jan Czochralski  to najczęściej wymieniany polski uczony we współczesnym świecie techniki. Kto wie, jak wyglądałaby dzisiejsza elektronika bez jego osiągnięć! 

Exchanging ideas


W trakcie naszego pobytu na Stanfordzie odbywamy cotygodniowe seminaria, podczas których przedstawiamy swoje osiągnięcia i projekty realizowane w ramach prac naukowo-badawczych. Mamy okazję  wysłuchać interesujących prezentacji, dzięki którym lepiej poznajemy nasze zainteresowania naukowe. Niewiarygodne, jak wiele inspiracji i pomysłów do współpracy i tworzenia wspólnych projektów z zupełnie oddalonych od siebie dziedzin: chemii, elektroniki, medycyny, biologii pojawia się podczas dyskusji i wymiany opinii. Budowanie interdyscyplinarnych zespołów, ciągła wymiana poglądów i opinii to warunek konieczny innowacyjnego procesu, o czym na każdym kroku przekonują nas Amerykanie. Chyba mają rację ;)


Piotrek podczas swojego seminarium nt. energyharvesting-u



wtorek, 22 maja 2012

Innovation in 5 words :)


Czwarty tydzień w pełni rozpoczęty, nie uwierzycie ile informacji dziennie przetwarzamy, pojęcia, definicje, przykłady, ćwiczenia, dyskusje no i najważniejsze -> wnioski, wnioski, wnioski. Niektóre z nich nasuwają się same, do niektórych trzeba dojść dłuższą drogą a niektóre pojawią się dopiero po naszym powrocie do AGH. Oczywiście mamy nie tylko wykłady, ale przede wszystkim ćwiczenia. Dzisiaj mieliśmy jedno z bardziej "zakręconych" :) Marshmallow Challenge :) Możecie zobaczyć jak nam  poszło:)



A teraz zobaczcie co o tym wszystkim myśli Tom Wujec (polsko brzmiące nazwisko:P) :

http://www.ted.com/talks/lang/pl/tom_wujec_build_a_tower.html

Jak opisać innowację w 5 słowach? Cytując Anthonego Scotta (The Little Black Book of Innovation: How it Works, Ho to Do It, Harvard Business Review Press 2012) SOMETHING DIFFERENT THAT HAS IMPACT. Dlaczego iPhone zrobił taką furorę na świecie? Steve Jobs nie zaspokajał potrzeb rynku, on je kształtował. Są dwie drogi do innowacyjnego sukcesu: tworzyć potrzeby jak apple albo zaspokajać potrzeby jak google. Która z tych dróg będzie lepsza w PL? Zobaczymy!

California dreamin'

W sobotę mieliśmy okazję nacieszyć się widokiem urokliwych wybrzeży Kalifornii. Wycieczkę rozpoczęliśmy od wizyty w Santa Cruz - niewielkim miasteczku położonym nad Zatoką Monterey, cieszącym się dużą popularnością wśród surferów. "Keep Santa Cruz Weird" - to nieoficjalne hasło regionu, w dużej mierze odzwierciedlające styl życia tutejszych mieszkańców.
Latarnia morska w Santa Cruz
Następnym przystankiem było Monterey, skądinąd znane jako miejsce pierwszego wielkiego festiwalu muzyki rockowej, który odbył się w czerwcu 1967 roku. Główną atrakcją terenu, oprócz nieziemskich widoków, jest Oceanarium Monterey Bay Aquarium. Znajduje się tu jedno z największych akwariów na świecie (1 milion galonów!!).

Oceanarium w Monterey
Z Monterey pojechaliśmy 17-milowym odcinkiem malowniczej trasy wzdłuż wybrzeża Pacyfiku (http://www.pebblebeach.com/) aż do miejscowości Carmel-By-The-Sea, gdzie odwiedziliśmy misję Junipero Serry, misjonarza franciszkańskiego, który m.in. był też jednym z założycieli miasta San Francisco.
Piotr i wybrzeże Pacyfiku :) 

Misja Junipero Serry

poniedziałek, 21 maja 2012

Jak zarobić na sadownictwie


W tym tygodniu mamy dość intensywnie uczyć się o przypadku Apple’a.  Dostaliśmy sporo materiałów do przeczytania o historii firmy i opisie jego działania, szczególnie w porównaniu do Google’a. Historia Apple’a jako firmy, która najpierw odniosła duży sukces sprzedając komputery, potem prawie zbankrutowała, a od  niecałych 10 lat przeżywa renesans dzięki mobilnym urządzeniom oraz sprzedaży muzyki i dodatkowych aplikacji jest dość szeroko znana i łatwa do odnalezienia.

Ciekawsze i praktyczniejsze może być porównanie stylów prowadzenia Apple’a i Google’a jako firm. Apple kręci się głównie wokół projektowania, a Google wokół technologii. Apple zostało założone i było rozwijane przez handlowca i ma filozofię „I’m cool”. Google było założone i jest nadal prowadzone przez osoby, które może określić doktorantami i ma filozofię „knowledge is cool”. Nawet z wyglądu, Google przypomina kampus uczelni. Google jest miejscem o bardzo otwartej kulturze pracy i ceniącym inżynierów. Apple jest skrajnie sekretnym miejscem, w którym inżynierowie rzadko są istotnymi pracownikami. Różnice wynikają między innymi z tego, że Google rozwija technologie głównie po to, aby zwiększyć liczbę odbiorców swoich reklam, dlatego otwartość jest w interesie firmy, bo zarabia z reklam, a nie z produktów. Uwagę przykuwa także informacja, że na działania Apple’a podobno ma gigantyczny wpływ opinia niewielkiej liczby szeroko znanych dziennikarzy ze wschodniego wybrzeża. Ich recenzje mogą obrócić działania firmy w zupełnie innym kierunku.

Sukces Apple’a jest w dużej mierze przypisywany kontroli całości procesu produkcji. Produkt Apple’a ma tylko jabłuszko, a konkurencja musi także opierać się na logach swoich podwykonawców, co rozmywa markę. Kolejną silną stroną firmy Apple jest to, że przypomina gigantyczny startup i potrafi bardzo szybko i skutecznie przerzucać zasoby. Jego pracownicy są w stanie pracować w małych zespołach nad tym, co w danym dniu jest najważniejsze. Kolejnym źródłem sukcesu jest robienie niesamowitych, intuicyjnych i zmieniających życie produktów które użytkownicy pokochają, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało.


sobota, 19 maja 2012

Wherever You go :)


Nie tak dawno pisaliśmy o naszym koledze Grześku z Google, który studiował w tych samych latach co Piotrek na EAIiE, a w czwartek zwiedzaliśmy akcelerator cząstek na Stanfordzie w SLAC  - National Accelerator Laboratory gdzie pracuje kolega Piorka ze studenckiej ławki. Czyż ten świat nie jest mały? Wherever you go, AGH alumni pop up! W SLAC Pan Jacek Becla pełni funkcję specjalisty systemów informatycznych do zarządzania wielkich baz danych, tzw. petabyte (10E+15)!!! database, wykorzystywanych do gromadzenia i przetwarzania informacji uzyskiwanych podczas badań przetrzeni kosmicznej.

http://blip.tv/mysqlconference/jacek-becla-the-science-and-fiction-of-petascale-analytics-987688

Mieliśmy także okazje zobaczyć część linii akceleratora z bliska, obejrzeć centrum dowodzenia i poznać wszystkie nowinki o koherentnym promieniowaniu X jak również zobaczyć co odkryto podczas kopania tunelu pod akcelerator. Nie sposób nie wspomnieć o 4 noblistach bezpośrednio pracujących w SLAC. Więcej informacji znajdziecie na stronie:

http://www.slac.stanford.edu/

Fragment akceleratora cząstek

Nagrody Nobla, widok dyplomów i medali dla 2 z 4 noblistów w SLAC

Bartek na tle linii akceleratora podczas "inspekcji" jednego z działających odcinków

Centrum dowodzenia :)



wtorek, 15 maja 2012

California here I came :)


W Dolinie Krzemowej firmę zakłada się podobno wykonując trzy telefony. Mi wystarczył jeden i 15 minut do namysłu aby spakować walizkę i dołączyć do grupy pozostałych 39 uczestników II edycji programu Top 500. Minęły mi dwa dni na Stanford, ale już teraz mogę stwierdzić, że podjęłam trafną decyzję: inspirujące zajęcia i piękno Kalifornii z nawiązką wynagradzają trudy kilkunastogodzinnego lotu i niedogodności związane z jet lagiem :) Jesteśmy już w komplecie i pracujemy nad naszymi projektami, efekty tych prac poznacie już wkrótce :) Postaramy się Was zaskoczyć :)

niedziela, 13 maja 2012

Spotkanie po latach...


W niedzielę spotkaliśmy się na lunchu z Grzegorzem Czajkowskim, absolwentem Informatyki na wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki, obecnie pracującym w Google jako Engineering Director. Jak się okazało, Grzesiek i Piotrek studiowali w tym samym czasie na tym samym wydziale, różni ich jedynie jeden rok, ale nie wypominajmy, kto jest starszy ;) Miło jest mieć bratnią AGH-owską duszę w takiej firmie jak Google ;) I obiecaliśmy zaaktualizować zdjęcie. Koleżanka Mira już do nas dotarła, jak tylko minie jej jet lag na pewno napisze coś o sobie ;)

Od lewej od góry: Artur, Piotrek, Jurek, od dołu: Grzesiek, Mira, Krzysiek i Bartek 

Design thinking in practice


Pamiętacie jak pisaliśmy o szkole kreatywnego myślenia - d.school? Właśnie w ostatni piątek mieliśmy tam zajęcia ;) Mogliśmy przez 3h sprawdzić w praktyce na czym to wszystko polega, krok po kroku przeszliśmy kolejne etapy dobrze zaplanowanego projektu: empathy, define, ideate, prototype and test. 


Model design thinking

Idea utworzenia szkoły kreatywnego myślenia zrodziła się na Stanfordzie już w latach 70tych i była odpowiedzią na coraz większe potrzeby rynku. Metoda ta jest wykorzystywana we wszystkich gałęziach inżynierii: elektronice, bio, hi-tech, informatyce ale również w bankowości, ekonomii i zarządzaniu. To dzięki niej mamy tak prozaiczną rzecz jak mysz komputerowa ;) Kolejne wersje myszy od najprostszych po najbardziej skomplikowane zostały stworzone przy wykorzystaniu tych 5 kroków. Empatia to badanie potrzeb rynku, rozmowa z klientem, odnajdywanie jego potrzeb, których być może sam jeszcze nie zna. Definicja to ogólne przedstawienie problemu aż do uzyskania idei. Jak już mamy to wszystko, to nie pozostaje nic innego jak stworzyć prototyp i poddać go testowi. A jak to ma się w praktyce? Sprawdziliśmy sami podczas zadania projektowego. Zadanie polegało na zaprojektowaniu portfela ;), to znaczy idealnego porfela dla koleżanki/kolegi, bo pracowaliśmy w parach. Zdziwilibyście się, czego można się dowiedzieć pracując razem nad portfelem ;) Zresztą sami zobaczcie jak to wyszło:

Design thinking model

Krzysiek i Artur - szybkie badania rynku ;)

Prace nad projektem, od lewej: Marcin Słoma (Politechnika Warszawska),
Krzysiek, Anna Szkulmowska (Uniwersytet Mikołaja Kopernika) i Bartosz

Prace nad projektem od lewej: Karol Kamiński (Uniwersytet Medyczny Białystok),
Piotrek - w końcu na zdjęciu, Piotr Gawrysiak (Politechnika Warszawska),
Jan Burdziej (Uniwersytet Mikołaja Kopernika)

Prace nad projektem: od lewej Kate (magistrantka w d.school) i Jurek


D.school wyrabia w studentach pewien nawyk prowadzenia badań. Umiejętności nie tylko przedstawiania problemu, ale przede wszystkim zrozumienia potrzeb klienta i ewoluowania pomysłu. W dolinie krzemowej 95% pomysłów rodzi się właśnie wg ideii design thinking. Proces ten nie trwa oczywiście 3h ;) Trwa znacznie dłużej, ale prowadzi do sukcesu. I tego wg nas brakuje w naszych polskich realiach, często nasze projekty zostają na etapie idei. Od dziś będziemy wprowadzać już wszystkie elementy. Nie ma złych pomysłów, są tylko niesprawdzone!

środa, 9 maja 2012

Prototyping is the powerfull force


Dzisiaj poznaliśmy moc prototypowania każdego pomysłu. Nie każdy przerodzi się od razu w sukces, ale każdy pozwoli nam nauczyć się czegoś o czym wcześniej być może nie mieliśmy nawet zielonego pojęcia. Jak ważne jest budowanie prototypu przekonała się grupa 5 studentów, w tym 3 doktorantów i 2 magistrantów ze Stanford, którzy postanowili stworzyć zdalnie sterowany samochód osobowy (drive-by-wire). Początkowo ich pomysł spotykał się z oporem korporacji samochodowych dopiero po wykonaniu swojego prototypu udało im się znaleźć inwestorów. 5 studentów, 15 miesięcy i gotowy projekt, sami ocenicie jak im to wyszło:) My jesteśmy pod wielkim wrażeniem...

http://www.youtube.com/watch?v=WbpwOTQvFfA


Jako ciekawostka: w niektórych stanach USA (np. w Nevadzie) mogą po drogach poruszac się już samochody bez kierowcy, co prawda z trochę większym ograniczeniem prędkości niż pozostali użytkownicy dróg, ale jednak ustawodawcy przewidzieli, że to innowacyjne rozwiązanie wejdzie bardzo szybko w życie.


Od lewej: Artur i Krzysiek testują samochód P1 ;)

wtorek, 8 maja 2012

Thinking vs Design Thinking

Drugi tydzień naszych zajęć już dawno się rozpoczął, właściwie to zaraz sie skończy ;) Byliśmy całkowicie pochłonięci zajęciami i pracą w grupach, ale mamy dla Was trochę naszych obserwacji. To czego nie ma w Polsce to na pewno zajęć z kreatywnego myślenia (design thinking). Zajęcia te przypominają dziecięcą zabawę w wyklejanki, naprasowanki i zabawy w warsztacie ale tak naprawdę pobudzają kreatywności i zmuszają do działania.


Materiały do dyspozycji studentów w d.school

Nasz pomysł nie pozostaje już tylko suchym opisem na papierze, schematem elektronicznym czy rysunkiem technicznym staje się prototypem! Do dyspozycji studentów są odpowiednie pomieszczenia, w tak zwanej "szkole kreatywności" (d.school). Popatrzcie sami jakie tam się rodzą pomysły.

Prototyp broni i plakat na targach gotowego produktu

Od najnowocześniejszych broni z laserowym naprowadzaniem po dziecięce buty korygujące wadę postawy, koce termiczne ratujące życie maluchom w trudnych warunkach (kraje trzeciego świata) i nowoczesne rozwiązania serwerowe. Jest nawet zaadaptowany garaż. Pamiętacie co zostało odkryte w garażu? Ale żeby praca mogła się posuwać naprzód i przynieść wymierny efekt potrzebny jest dobry zespół. Pytanie jako go utworzyć? I tutaj sprawa nie jest taka oczywista. Z pomocą przychodzą nam elementy psychologii - testy osobowości. Wszyscy uczestnicy programu poddali się testowi HBDI (Hermann Brain Dominance Instrument) a jego wyniki zaskoczyły niektórych z nas:) Prognozowane również było nasze zachowanie podczas stresu ;) Wyników Wam nie zdradzimy, ale tworzymy silną grupę i doskonale się uzupełniamy. A skoro jesteśmy przy temacie grupy to od najbliższego piątku ekipa z AGH powiększy się o jeszcze jednego uczestnika, a właściwie uczestniczkę. Jak tylko przyjedzie zaktualizujemy nasze zdjęcie a póki co zdjęcie grupowe całego TOP 500 edycja 2.

Zdjęcie grupowe TOP 500 grupa 40.2

sobota, 5 maja 2012

If You're going to San Francisco...


nie spotkaliśmy będąc jeszcze w Polsce osoby, której San Francisco nie kojarzyło by się właśnie z tą piosenką Scotta McKenzie, z Hendrixem czy Janis Joplin. Dzisiaj mieliśmy okazje na własne oczy zobaczyć jak wygląda miasto, w którym narodziła się epoka hipisów ;) Zwiedziliśmy San Francisco wzdłuż i wszerz, płynęliśmy promem po zatoce, przepływając pod Golden Gate Bridge. Na środku zatoki znajduje się najsłynniejsze więzienie – Alcatraz – dziś już muzeum. Więcej informacji wraz z ciekawostkami znajdziecie: 



Sama wyspa robi imponujące wrażenie. Najlepsza panorama miasta była,  co oczywiste, z najwyższego wzgórza – Twin Peaks (http://en.wikipedia.org/wiki/Twin_Peaks_(San_Francisco,_California)) i nie ma to nic wspólnego z popularnym swego czasu serialem o takiej samej nazwie ;) 

Nasza ekipa i znów Piotrek robi zdjęcie

Dotarliśmy też na sam koniec świata – czyli nad Pacyfik. Co ciekawe woda w Pacyfiku niezmiennie od pory roku ma taką samą temperaturę, ok.  54 stopni w skali Fahrenheita. Chwilę zajęło nam przestawienie się ze stopni Celsjusza na stopnie Fahrenhaita. A ile to jest w stopniach Celsjusza? Zostawiamy Wam do przeliczenia;) w każdym razie – zimno ;) nie zabrakło jednak śmiałków, którzy korzystali z wysokiej fali i surfingu. Udało nam się zostawić krótki ślad naszej obecności nad Pacyfikiem ;)


AGH - KE - KT

San Francisco położone jest w górach, w związku z tym jeździ się dość specyficznie np. tak:

 
Widok na jedną z ulic w San Francisco

Ale najważniejsza jest w całej Kalifornii silna Polonia. Od początku naszego pobytu w Silicon Valley, podczas spotkań z tutejszą Polonią, zwraca uwagę ich szczera serdeczność i chęć pomocy. Polacy w Kaliforni są bardzo dumni ze swojego pochodzenia i historii. Nasz przewodnik po San Francisco, który od 1981 roku przebywa na zachodnim wybrzeżu USA i pracował na Stanfordzie, nie mógł ukryć swojego wzruszenia kiedy podczas przejazdu w pobliżu tutejszego ratusza przypomniał historię związaną z tym miejscem z 1945 roku. Otóż, podczas konferencji założycielskiej ONZ w San Francisco, ze względów politycznych zabrakło tam oficjalnych przedstawicieli Polski.

Ratusz w San Francisco

Oburzenie z tego powodu zamanifestował Artur Rubinstein, który podczas uroczystości podpisania końcowej deklaracji poprosił delegacje państw biorących udział w konferencji o powstanie z miejsc i zaraz potem demonstracyjnie zagrał Mazurka Dąbrowskiego.




3 kroki do sukcesu.

W czwartkowe popołudnie byliśmy na wieczorze autorskim Stevea Blank'a, który prezentował swoją książkę:  "The Startup Owner's Manual" i jak myślicie, o czym było? Oczywiście o nowoczesnym podejściu do biznesu ;) W dolinie krzemowej ludzie porzucili biznes plany, strategie i założenia długofalowe na rzecz biznes modelu. Co to jest biznes model? 

Steve Blank


Tego dowiedzieć się można właśnie z książki Stevea Blank’a ;) Podtytuł tej książki to The Step-by-Step Guide for Bulding a Great Company.  Książka liczy 571 stron, więc jeszcze jej nie przeczytaliśmy ale na pewno zrobimy to już wkrótce ;) Najważniejszy przekaz to taki, że nie należy się bać tylko trzeba działać.  Należy być elastycznym i umieć zmienić pomysł, czasami na zupełnie inny ale taki, który odzwierciedla potrzeby rynku. "Test the product then test the solution and then change the bissnes model".

Po takim wieczorze, który całkowicie zmienił nasze patrzenie na kreowanie własnego biznesu odwiedziliśmy Plug and Play. 
Nasza ekipa, Piotrek robił zdjęcie.

Nikomu nie trzeba przedstawiać czym się zajmuje Plug and Play, ale co najdziwniejsze współpracuje z prawie wszystkimi naszymi sąsiadami. Niestety nie z Polską. I to jest nasze wyzwanie - zbudować  pomost pomiędzy doliną krzemową a krajowymi inkubatorami przedsiębiorczości.

I na sam koniec wizyta w Tech Museum w San Jose, o którym można poczytać na stronie:


Tech Museum to taki amerykański odpowiednik naszego Centrum Nauki Kopernik, które naszym zdaniem jest zdecydowanie ciekawsze, ale na pewno też młodsze. Niebywałe w jak prosty sposób tłumaczone są podstawy fizyki, mechaniki, chemii, elektroniki. Można pojeździć łazikiem NASA, zaprojektować swoją własną podróż kolejką roller-coster czy przeżyć trzęsienie ziemi. Gdybyście kiedyś byli w San Jose - koniecznie odwiedźcie to muzeum!
A na koniec udało nam się zaprojektować robota, który ułożył taki oto napis ;)





czwartek, 3 maja 2012

Jeśli nie Stanford to co ;)


Po kilku dniach wykładów, pracy w grupach i rozmowach zastanawiamy się jak połączyć nasze doświadczenie, naszą pracę i wyniki badań z komercjalizacją. Tutaj na Stanford University wszystko wydaje się takie proste i łatwe. Wszyscy w koło mówią: "Just do it". Zaproszeni studenci, którzy ukończyli Stanford i rozpoczęli swoje własne Startup'y zgodnie powtarzają, że najważeniejsze to nie bać się i przede wszystkim nie szukać wymówek... brak odpowiedniej technologii, brak odpowiednich ludzi, brak sprzętu etc. W końcu nie ważne jest zaplecze technologiczne, ważna jest wiedza i dobry pomysł. Pozyskanie inwestora jest tylko kwestią czasu ;) Move on - don't stop! Jesteśmy generatorami wiedzy! Sukces to nie jest tylko marzenie. Jako przykład możemy wskazać np. Jack'a Dorsey'a. Posłuchajcie jego rad dla młodych innowatorów! Optymizmem trzeba się zarazić, jak wirusem! Nie martwcie się, przywieziemy go wam w ekstremalnie wysokich dawkach ;p

http://www.youtube.com/watch?v=V76ey3Ug8pM

wtorek, 1 maja 2012

AHA! - Moment




Drugi dzień zajęć był dla nas wszystkich dość szokujący. Dotychczas mieliśmy w większości mylne pojęcie o własności intelektualnej i patentach. Praca w grupach, żywe dyskusje i końcowe wnioski, że każdy pomysł może być podstawą do patentu ale jednocześnie może naruszać istniejące patenty. Szokujące? Dla nas tak. Obrót prawami własności intelektualnej w USA to bardzo dynamicznie rozwijający się ostatnio rynek. Dość powiedzieć, że generuje on już ok. 1/3 amerykańskiego PKB! Chyba każdy z nas myśli o komercjalizacji wyników swoich badań i czerpaniu zysku z naszych unikatowych pomysłów. Jednak, żeby tak było, trzeba wstrzelić się w odpowiedni moment. Specjaliści ze Stanford nazywają tę chwilę: "AHA! - Moment". I właśnie w takim jesteśmy czasie ze swoimi pomysłami Tak z ciekawostek, czy wiedzieliście, że rozwiązania zastosowane w najnowszym iPhone chronione są przez blisko 200 tysięcy patentów! Koszt jednego patentu na terytorium USA to blisko 30 tyś. dolarów. Nie trudno policzyć ile kosztuje ochrona patentowa iPhona - a to przecież  "tylko smartphone". By the way ..., iPhone integruje w sobie większość wynalazków (telefon komórkowy, dotykowy ekran, kamera, GPS) które wcale nie powstały w Apple, a mimo to firma odniosła wielki rynkowy sukces dzięki umiejętnej polityce zarządzania IP (Intellectual Property).