wtorek, 25 października 2011

Gdzie powstają statki kosmiczne?

Dlaczego Stanford jest jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie? Skąd biorą się pomysły, które prowadzą do powstania prężnych i dynamicznych firm? Jak to się dzieje, że w Dolinie Krzemowej aż tyle innowacyjnych inwestycji, produktów, które zmieniają oblicza rynków na całym świecie? Jak oni to robią?

Kolejne dni szkoleń przynoszą zaskakujące odpowiedzi czy też hipotezy dotyczące powyższych pytań.

To, czego studenci na Stanford uczeni są na każdym kroku, to kreatywność nie uznająca ograniczeń,  różnorodne sposoby myślenia, śmiałe i ambitne projekty, współpraca w zespole, nastawienie na słuchanie innych i uczenie się od nich, otwartość na nowości i nieustanny rozwój. Jednym z filarów pracy, zwłaszcza w dziedzinie nauk technicznych jest tzw. kultura prototypowania (więcej o niej w kolejnym wpisie) zakładająca iteracyjną pracę nad problemem, przedstawianie kolejnych rozwiązań stopniowo zbliżających się do rozwiązania. Jak podsumował to ostatnio jeden z Profesorów: "If you don't build it and destroy it, you don't really understand it!".

Gdzie i w jakich warunkach rodzą się te rewolucyjne pomysły? Poważny człowiek, oczekujący monotonnych laboratoriów i zakurzonych bibliotek pełnych zmęczonych i smutnych studentów mógłby poczuć się rozczarowany tym, co widzieliśmy dzisiaj w dSchool - Instytucie Projektowania na Stanford. Pomysł na szkołę zaczął się od notatek na serwetce, której "reprodukcja" wisi przy wejściu. Czytamy na niej: "Nasze zamierzenie: Stworzyć najlepszą szkołę projektowania. Kropka", po czym następuje seria celów operacyjnych (patrz metalowa serwetka poniżej) :)


A jak wygląda taka szkoła? Po prostu w swojej organizacji przestrzeni realizuje postulaty, których uczy. Część z sal jest statyczna, ale już niektóre pomieszczenia można dowolnie modyfikować, przemeblowywać, regulować ich wielkość. W salach szkoły wiszą różnej wielkości białe tablice, na których można notować pomysły, naklejać karteczki, planować pracę.  Ach tak, można też pisać po  niektórych ścianach :)


To jednak nie koniec: tablice można swobodnie przenosić między salami, np. zanieść do pokoju, w którym co tydzień przesiadują inwestorzy i pokazać im swój pomysł - co studenci Stanford oczywiście chętnie robią!


W pokojach można natknąć się na szafki, które bardziej niż wyposażenie prestiżowego uniwersytetu przywodzą na myśl... przedszkole! Naklejki, pisaki, nożyczki i wszelkie materiały, jakie można sobie wyobrazić, z których można coś skleić, skonstruować lub zaprojektować w szybki i łatwy sposób.



W salach oprócz stanowisk komputerowych znajdują się miejsca do odpoczynku, sofy, hamaki, fotele - wszystko mobilne, kolorowe i wpisujące się w twórczą atmosferę tego miejsca:


Przechodząc przez kolejne pokoje zastanawialiśmy się: który z tych fantastycznie dziwnych wynalazków tonących w pozornym chaosie jest prototypem produktu, na punkcie którego świat oszaleje w nadchodzących miesiącach? :)


Weronika T. Adrian, Sławomir Gruszczyński, Eliasz Kańtoch & Daniel Prusak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz