nie spotkaliśmy będąc jeszcze w Polsce osoby, której San
Francisco nie kojarzyło by się właśnie z tą piosenką Scotta McKenzie, z
Hendrixem czy Janis Joplin. Dzisiaj mieliśmy okazje na własne oczy zobaczyć jak
wygląda miasto, w którym narodziła się epoka hipisów ;) Zwiedziliśmy San
Francisco wzdłuż i wszerz, płynęliśmy promem po zatoce, przepływając pod Golden
Gate Bridge. Na środku zatoki znajduje się najsłynniejsze więzienie – Alcatraz
– dziś już muzeum. Więcej informacji wraz z ciekawostkami znajdziecie:
Sama wyspa robi imponujące wrażenie. Najlepsza panorama
miasta była, co oczywiste, z najwyższego
wzgórza – Twin Peaks (http://en.wikipedia.org/wiki/Twin_Peaks_(San_Francisco,_California))
i nie ma to nic wspólnego z popularnym swego czasu serialem o takiej samej
nazwie ;)
Nasza ekipa i znów Piotrek robi zdjęcie
Dotarliśmy też na sam koniec świata – czyli nad Pacyfik. Co
ciekawe woda w Pacyfiku niezmiennie od pory roku ma taką samą temperaturę,
ok. 54 stopni w skali Fahrenheita.
Chwilę zajęło nam przestawienie się ze stopni Celsjusza na stopnie Fahrenhaita.
A ile to jest w stopniach Celsjusza? Zostawiamy Wam do przeliczenia;) w każdym
razie – zimno ;) nie zabrakło jednak śmiałków, którzy korzystali z wysokiej
fali i surfingu. Udało nam się zostawić krótki ślad naszej obecności nad
Pacyfikiem ;)
AGH - KE - KT
San Francisco położone jest w górach, w związku z tym jeździ
się dość specyficznie np. tak:
Widok na jedną z ulic w San Francisco
Ale najważniejsza jest w całej Kalifornii silna Polonia. Od początku naszego pobytu w Silicon Valley,
podczas spotkań z tutejszą Polonią, zwraca uwagę ich szczera serdeczność i chęć
pomocy. Polacy w Kaliforni są bardzo dumni ze swojego pochodzenia i historii.
Nasz przewodnik po San Francisco, który od 1981 roku przebywa na zachodnim
wybrzeżu USA i pracował na Stanfordzie, nie mógł ukryć swojego wzruszenia kiedy
podczas przejazdu w pobliżu tutejszego ratusza przypomniał historię związaną z
tym miejscem z 1945 roku. Otóż, podczas konferencji założycielskiej ONZ w San
Francisco, ze względów politycznych zabrakło tam oficjalnych przedstawicieli Polski.
Ratusz w San Francisco
Oburzenie z tego powodu
zamanifestował Artur Rubinstein, który podczas uroczystości podpisania końcowej
deklaracji poprosił delegacje państw biorących udział w konferencji o powstanie
z miejsc i zaraz potem demonstracyjnie zagrał Mazurka Dąbrowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz