niedziela, 2 grudnia 2012

Pierwszy tydzień praktyk w NASA....

Tak więc zaczęło się, dnia 26.11.2012 rozpocząłem swoje tzw. "intership-y" i w moim przypadku jest to jedno z centrów badawczych NASA Ames, laboratorium VMS (Vertical Motion Simulator)

Stanford

Pierwszy dzień to oczywiście wyrabianie przepustek, oprowadzenie po laboratorium, instrukcja obsługi jak i gdzie zaparzyć kawę. Kolejne dni to "zawalenie" materiałem do przerobienia. Zostałem przydzielony do projektu EMP (Equation Motion Project) którego celem jest ujednolicenie modeli matematycznych obiektów latających (od cegły, poprzez F-16, na lądowniku księżycowym kończąc) używanych przez różne laboratoria NASA. Pierwsze zdziwienie to poziom bezpieczeństwa, jako szczególnie niebezpieczny typ ;) nie mogę na zewnątrz budynku chodzi bez eskorty! Przy wejściu muszę pokazać swoją przepustkę i inny dokument ze zdjęciem i nie ma od tej zasady wyjątków. Przekonałem się o tym wracając raz z lunchu i nie mając przy sobie paszportu. Kierownik mojego laboratorium musiał iść i przynieść mój paszport ja przez ten czas potulnie czekałem pod bramą. 
Przyglądam się też ich kulturze pracy i pierwsze wrażenia są następujące: nie pracują nerwowo (albo tego nie pokazują przy mnie). Każdy z pracowników bardzo poważnie traktuje i wykonuje swoje zadania (nawet najprostsze) a pozostali pracownicy w pełni to rozumieją i dokładnie takiego zachowania oczekują. Są bardzo uprzejmi w stosunku do siebie, w zasadzie zawsze starają Ci się pomóc - nie wiem na ile jest to prawda, jestem tutaj dopiero 1 tydzień ale z mojego punktu widzenia tak to wygląda. Wszyscy pracownicy z którymi rozmawiałem są bardzo zadowolenie z pracy w NASA i widać, że daje ona im chyba bardzo dużo satysfakcji.
Teoretycznie pracują tutaj 40h tygodniowy ale praktycznie to pracują zadaniowo - zadanie musi być zrobione a to jest twoja sprawa kiedy zrobisz. Są ludzie co przychodzą do pracy na 6.00 ale są tez i tacy co przychodzą na 11.00.
W czwartek natomiast spotkała mnie nie lada gratka, miałem możliwość polatania na symulatorze VMS (więcej). Symulator który ma 6 stopni swobody, porusza się i obraca we wszystkich 3 osiach - niesamowite wrażenia! Zadanie: wylądować wahadłowcem czyli takim bardzo dużym i ciężkim szybowcem. Dwie na trzy próby zakończone sukcesem!

Kontrola lotów symulatora VMS


4 komentarze:

  1. Film "Spokojnie. to tylko awaria" nie kłamał, każdy może wylądować wahadłowcem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem więcej, prom kosmiczny może wylądować sam na autopilocie no ale gdzie wtedy było by miejsce dla bohaterów ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń