niedziela, 29 kwietnia 2012

California dream?

Przed naszym wyjazdem wiele osób mówiło nam, że zobaczymy inny świat, dużo lepszy, itd. Zastanawiam się skąd wśród Polaków takie kompleksy i niedocenianie tego co mamy. Z naszych dotychczasowych doświadczeń z brytyjskimi i amerykańskimi uczelniami, przewyższają AGH głównie dwoma rzeczami - ludzie więcej pracują i są lepiej zoorganizowani, bardziej posłuszni, chętniejsi do pracy zespołowej. Opowieści o niesamowitych metodach sklejania z papieru czegoś w ramach zajęć są dla mnie o tyle mało niesamowite, że słyszeliśmy o tego typu zajęciach w Polsce i to w dość mało znanych uczelniach. Ciekawi nas coraz bardziej, czy rzeczywiście w Stanford (gdzie właśnie dotarliśmy) czeka nas nowy lepszy świat, czy tylko jako nacja tak bardzo nie potrafimy cieszyć się z własnych możliwości i osiągnieć.

1 komentarz:

  1. Też jestem tego ciekaw. Moim zdaniem różnica jest w trochę innym podejściu do finansowania nauki, i tak np. u nas nie jest rzadką rozmowa na temat "skąd wziąść 500 zł na elementy do pracy magisterskiej dyplomanta". Jak ktoś nie ma swojego grantu albo praca magisterska nie jest realizowana w ramach jakiegoś grantu to to faktycznie jest problem. Za oceanem prawdopodobnie tego rzędu wielkości pieniądze, nie mówimy tu o kwocie 5'000 PLN czy jeszcze więcej, po prostu można wydać, przynosi się fakturę, podpisuje się pewnie jakieś oświadczenie, że zakupione elementy są niezbędne do wykonania pracy magisterskiej i koniec. A u nas, wiemy jak to wygląda...

    OdpowiedzUsuń