Współpraca między AGH a Doliną Krzemową ma się coraz lepiej. Annual
Pacific Voice Conference jest organizowana od 21 lat w Kalifornii.
Przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego jest prof. Krzysztof Izdebski z
Pacific Voice & Speech Foundation, Uniwersytetu Kalifornii (UCLA), Santa Clara University i
Stanfordu. Zespół pracowników Katedry Elektroniki AGH został zaproszony do
współorganizowania wspomnianej konferencji. Zgodnie z pierwotnymi planami Komitetu
Organizacyjnego, konferencja w 2014 roku miała być podzielona na dwa wydarzenia:
PVC West w Santa Clara w Dolinie Krzemowej oraz PVC East w Krakowie. Nastąpiła jednak zmiana planów i konferencja na AGH ma być jedyną w 2014 roku. W 2013 PVC już się odbyło przy udziale 130 osób. Szczegóły o konferencji w przyszłym roku można znaleźć na stronie internetowej www.dsp.agh.edu.pl/pvc/. Ciekawe czy są jakieś inne konferencje "Pacyfiku" organizowane w Polsce ;). Zapraszamy do śledzenia strony i udziału w konferencji!
czwartek, 4 kwietnia 2013
niedziela, 17 marca 2013
Open Coffee Kraków
Jeśli chcecie poczuć ducha kalifornijskiej przedsiębiorczości, zapraszamy na spotkanie Open Coffee Kraków w czwartek 8.00 rano, które odbędzie się w siedzibie Google, Rynek Główny, Pasaż 13, 3 piętro. Jest to spotkanie wzajemnie inspirujących się naukowców, wynalazców i przedsiębiorców. W ten czwartek omawiany będzie także organizowany przez nas Polsko-Amerykański Most Innowacji. Zapraszamy!!!
piątek, 15 marca 2013
Polsko-Amerykański Most Innowacji
Podobały Ci się nasze relacje na blogu? Chcesz się dowiedzieć więcej na żywo? Rozważasz założenie własnego start-upa? Interesują Cię nowe technologie? Jeśli tak to zapraszamy w maju na PAMI - konferencję poświęconą w głównej mierze:
- promowaniu idei współpracy nauki i biznesu na przykładzie wzorców amerykańskich,
- promocji inicjatywy TOP 500 Innovators
- stworzeniu platformy do wymiany doświadczeń pomiędzy naukowcami z PL i USA, a także studentami czy pracownikami centrów transferu technologii
- promocji przedsiębiorczości, start-upów i innowacyjnego podejścia do biznesu wśród studentów i młodych naukowców
- dyskusji nad implementacją amerykańskich rozwiązań w polskich realiach.
Już wkrótce więcej informacji!
sobota, 2 marca 2013
IEEE International Conference on Multimedia and Expo w San Jose
W Dolinie Krzemowej (a dokładniej w San Jose) odbędzie się w tym roku jedna z najważniejszych konferencji dotycząca systemów multimedialnych - IEEE ICME. Oczywiście będziemy tam i będziemy prezentować wyniki naszych badań. Dowiemy się także dzięki wyjazdowi co nowego słychać w świecie IT. Ciekawe kto będzie głównym zaproszonym mówcą... Wspaniałe uczucie wracać do Kalifornii.
czwartek, 27 grudnia 2012
Coś się kończy, coś się zaczyna
No o rozpoczął się ostatni tydzień praktyk, ostatni tydzień zakupów, ostatni tydzień naszego pobytu w Mountain View.
Stanford
Stanford
Ostatni tydzień praktyk w NASA upłyną mi przy pracy nad projektem. Oczywiście wykonywałem jedynie jego małą część, można by rzec promil, ale mam nadziej, że będzie przydatny. W ostatnim tygodniu 4 osoby z naszej grupy dostało wyjątkową okazję "przelecieć" się promem kosmicznym oczywiście na symulatorze VMS (Vertical Motion Simulator). Wrażeń, krzyków i pisków było co nie miara :) bo nic tak dobrze nie robi człowiekowi na humor jak zmienne przeciążenie +/- 0.7 G.
Po bokach dwójka ostatnich pilotów promu, w środku Emili i Girish moi opiekunowie podczas praktyk w NASA. |
Ostatni tydzień naszego pobytu w Mountain View to także szlifowanie końcowych projektów, prezentacji. Tematy naszych projektów są ściśle powiązane z tematyką: co zrobić aby i w naszej polskiej nauce zaczęło dziać się lepiej. Mam nadziej, że zostanie podjęta próba wdrożenia chociaż małej część proponowanych przez nas zmian.
Ostatni dzień naszego pobytu to także nasze prezentacje. Ubrani na galowo, szacowna komisja za stolikiem z zielonym suknem i my na scenie. Ostatni wieczór naszego pobytu to uroczysta kolacja, rozdanie dyplomów i zabawa do późnego wieczora. Wszyscy z grupy zaliczyli zajęcia, każdy odebrał dyplom, zrobił sobie zdjęcie z organizatorami.
Ceremonia wręczenia dyplomów. Organizatorzy docenili kolor mojego krawata. Ciekawe czy wiecie dlaczego ;) ? |
Pożegnalna kolacja na Stanford. |
Nazajutrz godzina 15.00 odlot i powrót... No właśnie do czego powrót? Mamy nadzieję, że zderzenie z polską rzeczywistością nie będzie zbyt twarde. Jak by na to nie patrzył przez dwa miesiące pobytu w USA człowiek zaczął trochę inaczej myśleć i postrzegać pewne rzeczy. Wielu z nas pali się by w Polsce zacząć przekazywać zdobytą wiedzę. Nie wiem czy jest to dobry pomysł. Jeden miesiąc nauk to zdecydowanie za krótko by być nauczycielem dla innych a zły nauczyciel może sporo popsuć. W każdym razie jeden z prowadzących dał mi myślę dobrą radę, abym po powrocie spróbował zrobić coś swojego, zrealizować chociaż jeden swój pomysł na biznes. I tak trzeba będzie chyba zrobić nie oglądając się na innych bo przecież: "OK to fail"!
środa, 26 grudnia 2012
If you are leaving San Francisco
Atmosfera Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku wprawia nas w pogodny nastrój po powrocie ze słonecznej Kalifornii, jednak gdzieś z tyłu głowy siedzi melancholia i smutek...dlaczego?
Berkeley
Był to dla nas czas intensywnej pracy, poszerzania swoich kompetencji w różnych dziedzinach z pogranicza nauki i biznesu ale przede wszystkim czas w którym zostały nawiązane przyjaźnie które będą trwały całe życie. Coś w nas się złamało, coś się zmieniło, czegoś żeśmy się nauczyli, coś zrozumieliśmy, kogoś poznaliśmy, gdzieś byliśmy...Nie można tych wszystkich "cośów", "ktośów" i "gdziesiów" rozpatrywać osobno, tworzą one jedną metafizyczną całość, którą rozumieją tylko ci którzy byli jej częścią przez krótkie dziewięć tygodni wspólnego pobytu na Uniwersytecie Kalifornijskim Berekley.
Był to jednak dla nas czas który się jeszcze nie skończył. To jest dopiero początek a nie koniec! Zatem zapewniam was wszystkich że to co mamy z tyłu głowy to nie smutek i melancholia ale dreszczyk pozytywnej emocji przed tym co będzie! Nic nie jest niemożliwe, nic nas nie ogranicza, JAK NIE TERAZ TO KIEDY, JAK NIE MY TO KTO (przecież nie...kto inny:)).
!!! GO BEARS !!!
PS: Wszystkim życzę takiego czasu jaki my spędziliśmy w Kalifornii...nieziemskie przeżycia które, nie śmiem wątpić wywarły ogromny, pozytywny wpływ na resztę naszego życia...naprawdę warto!
Berkeley
Był to dla nas czas intensywnej pracy, poszerzania swoich kompetencji w różnych dziedzinach z pogranicza nauki i biznesu ale przede wszystkim czas w którym zostały nawiązane przyjaźnie które będą trwały całe życie. Coś w nas się złamało, coś się zmieniło, czegoś żeśmy się nauczyli, coś zrozumieliśmy, kogoś poznaliśmy, gdzieś byliśmy...Nie można tych wszystkich "cośów", "ktośów" i "gdziesiów" rozpatrywać osobno, tworzą one jedną metafizyczną całość, którą rozumieją tylko ci którzy byli jej częścią przez krótkie dziewięć tygodni wspólnego pobytu na Uniwersytecie Kalifornijskim Berekley.
Grupa Berkeley pełna werwy i humoru w całej swojej okazałości (Top 500 40.4 Berkeley). |
!!! GO BEARS !!!
PS: Wszystkim życzę takiego czasu jaki my spędziliśmy w Kalifornii...nieziemskie przeżycia które, nie śmiem wątpić wywarły ogromny, pozytywny wpływ na resztę naszego życia...naprawdę warto!
niedziela, 2 grudnia 2012
Pierwszy tydzień praktyk w NASA....
Tak więc zaczęło się, dnia 26.11.2012 rozpocząłem swoje tzw. "intership-y" i w moim przypadku jest to jedno z centrów badawczych NASA Ames, laboratorium VMS (Vertical Motion Simulator)
Stanford
Pierwszy dzień to oczywiście wyrabianie przepustek, oprowadzenie po laboratorium, instrukcja obsługi jak i gdzie zaparzyć kawę. Kolejne dni to "zawalenie" materiałem do przerobienia. Zostałem przydzielony do projektu EMP (Equation Motion Project) którego celem jest ujednolicenie modeli matematycznych obiektów latających (od cegły, poprzez F-16, na lądowniku księżycowym kończąc) używanych przez różne laboratoria NASA. Pierwsze zdziwienie to poziom bezpieczeństwa, jako szczególnie niebezpieczny typ ;) nie mogę na zewnątrz budynku chodzi bez eskorty! Przy wejściu muszę pokazać swoją przepustkę i inny dokument ze zdjęciem i nie ma od tej zasady wyjątków. Przekonałem się o tym wracając raz z lunchu i nie mając przy sobie paszportu. Kierownik mojego laboratorium musiał iść i przynieść mój paszport ja przez ten czas potulnie czekałem pod bramą.
Przyglądam się też ich kulturze pracy i pierwsze wrażenia są następujące: nie pracują nerwowo (albo tego nie pokazują przy mnie). Każdy z pracowników bardzo poważnie traktuje i wykonuje swoje zadania (nawet najprostsze) a pozostali pracownicy w pełni to rozumieją i dokładnie takiego zachowania oczekują. Są bardzo uprzejmi w stosunku do siebie, w zasadzie zawsze starają Ci się pomóc - nie wiem na ile jest to prawda, jestem tutaj dopiero 1 tydzień ale z mojego punktu widzenia tak to wygląda. Wszyscy pracownicy z którymi rozmawiałem są bardzo zadowolenie z pracy w NASA i widać, że daje ona im chyba bardzo dużo satysfakcji.
Teoretycznie pracują tutaj 40h tygodniowy ale praktycznie to pracują zadaniowo - zadanie musi być zrobione a to jest twoja sprawa kiedy zrobisz. Są ludzie co przychodzą do pracy na 6.00 ale są tez i tacy co przychodzą na 11.00.
W czwartek natomiast spotkała mnie nie lada gratka, miałem możliwość polatania na symulatorze VMS (więcej). Symulator który ma 6 stopni swobody, porusza się i obraca we wszystkich 3 osiach - niesamowite wrażenia! Zadanie: wylądować wahadłowcem czyli takim bardzo dużym i ciężkim szybowcem. Dwie na trzy próby zakończone sukcesem!
Teoretycznie pracują tutaj 40h tygodniowy ale praktycznie to pracują zadaniowo - zadanie musi być zrobione a to jest twoja sprawa kiedy zrobisz. Są ludzie co przychodzą do pracy na 6.00 ale są tez i tacy co przychodzą na 11.00.
W czwartek natomiast spotkała mnie nie lada gratka, miałem możliwość polatania na symulatorze VMS (więcej). Symulator który ma 6 stopni swobody, porusza się i obraca we wszystkich 3 osiach - niesamowite wrażenia! Zadanie: wylądować wahadłowcem czyli takim bardzo dużym i ciężkim szybowcem. Dwie na trzy próby zakończone sukcesem!
Kontrola lotów symulatora VMS |
środa, 21 listopada 2012
Big data i Energia gwiazd
W tym tygodniu zostaliśmy zaproszeni do Narodowych Laboratoriów Lawrence Livermore oraz do firmy Splunk. Obie organizacje zrobiły na nas piorunujące wrażenie, chociaż każda z nich z innego powodu.
Berkeley
Słowo splunk oznacza zanurkować, zanurzyć się, wejść w środek i właśnie na tej ideologi została utworzona firma Splunk. Zajmuje się ona rozwojem narzędzi do analizy i przetwarzania dużych ilości danych maszynowych (nieprzetworzone dane tekstowe generowane bezpośrdnio przez np. komputer lub inną maszynę) zwanych ogólnie Big Data. Przetwarzanie danych określonych tym mianem przy pomocy komercyjnych narzędzi oraz baz danych jest utrudnione z powodu ich ogromnej ilości, różnorodności oraz praktycznie ciągłego przyrostu. Dane te jednak odpowiednio użyte i zinterpretowane stanowią niewyczerpalną bazę wiedzy dla biznesu. Produktem Splunka jest coś w stylu wyszukiwarki i interpretatora danych maszynowych. Na podstawie źródeł danych zapewnionych przez klienta są wykonywane analizy obszaru zainteresowań. Np. podłączając do wyszukiwarki Splunk serwery obsługujące wszystkie sklepy internetowe w USA jesteśmy w stanie wygenerować miejsca w których zakup danego produktu jest największy. W tym szczególnym wypadku Splunk automatycznie analizuje adresy IP klientów. Najciekawsze jest to że żadna specjalna, wstępna obróbka danych podłączonych do Splunka nie jest potrzebna. Dane maszynowe są automatycznie odnajdywane i przetwarzane. Firma została założona w 2006 roku i od tego czasu pozyskała około 4400 klientów. Prowadzi ona również swoją działalność w ponad 80 krajach. Dane te mówią same za siebie gdzie znajduje się przyszłość IT... no może równocześnie z zastosowaniem szeroko pojętej chmury obliczeniowej. Wpływ innowacji na obecny rynek IT jest ogromny, kto wie może już niedługo nie będziemy googlowali tylko splunkowali...kto wie.
National Ignition Facility
Berkeley
Słowo splunk oznacza zanurkować, zanurzyć się, wejść w środek i właśnie na tej ideologi została utworzona firma Splunk. Zajmuje się ona rozwojem narzędzi do analizy i przetwarzania dużych ilości danych maszynowych (nieprzetworzone dane tekstowe generowane bezpośrdnio przez np. komputer lub inną maszynę) zwanych ogólnie Big Data. Przetwarzanie danych określonych tym mianem przy pomocy komercyjnych narzędzi oraz baz danych jest utrudnione z powodu ich ogromnej ilości, różnorodności oraz praktycznie ciągłego przyrostu. Dane te jednak odpowiednio użyte i zinterpretowane stanowią niewyczerpalną bazę wiedzy dla biznesu. Produktem Splunka jest coś w stylu wyszukiwarki i interpretatora danych maszynowych. Na podstawie źródeł danych zapewnionych przez klienta są wykonywane analizy obszaru zainteresowań. Np. podłączając do wyszukiwarki Splunk serwery obsługujące wszystkie sklepy internetowe w USA jesteśmy w stanie wygenerować miejsca w których zakup danego produktu jest największy. W tym szczególnym wypadku Splunk automatycznie analizuje adresy IP klientów. Najciekawsze jest to że żadna specjalna, wstępna obróbka danych podłączonych do Splunka nie jest potrzebna. Dane maszynowe są automatycznie odnajdywane i przetwarzane. Firma została założona w 2006 roku i od tego czasu pozyskała około 4400 klientów. Prowadzi ona również swoją działalność w ponad 80 krajach. Dane te mówią same za siebie gdzie znajduje się przyszłość IT... no może równocześnie z zastosowaniem szeroko pojętej chmury obliczeniowej. Wpływ innowacji na obecny rynek IT jest ogromny, kto wie może już niedługo nie będziemy googlowali tylko splunkowali...kto wie.
National Ignition Facility
W Narodowych Laboratoriach Lawrence Livermore znajduje się jedyna w swoim rodzaju instalacja
służąca do badania zagadnień związanych z inercyjną fuzja termojądrową. Instalacja kosztowała około 4 miliardów
dolarów i została otwarta w 2009 roku. Ogólnie składa się ona z aluminiowej komory w kształcie kuli (średnica
około 10m), w środku której znajduje się złota pastylka zawierająca 150
miligramową kuleczkę z mieszanką deuteru i trytu, które są wykorzystywane jako
paliwo. W sąsiednich budynkach ulokowana jest największa na świecie instalacja optyczna o
całkowitej długości 7500m. Służy ona do wygenerowania 192 wiązek laserowych o całkowitej
energii około 4 milionów juli. Początkowy impuls laserowy przechodzi poprzez
zestawy wzmacniaczy ze szkła fosforowego wzbogaconego neodymem (piękny różowo-fioletowy
kolor) i jest finalnie koncentrowany na kuleczce z paliwem deuterowo-trytowym. Dostarczona energia powoduje wzrost
temperatury do około 100 milionów stopni Celsjusza, ciśnienia do wartości 100
miliardów razy większych od ciśnienia atmosferycznego oraz gęstości do wartości przekraczającej 100 razy gęstość ołowiu. W takich warunkach jądra deuteru i trytu łączą się tworząc jądro helu
oraz neutron. Podobne procesy zachodzą w gwiazdach i są źródłem ich energii. W dużym
skrócie można powiedzieć, że naukowcom z Laboratoriów Lawrence Livermore udało się na
ułamek sekundy rozpalić sztuczną gwiazdę i zbliżyć się nieco do praktycznego
wykorzystania jej energii do zaspokojenia energetycznych potrzeb ludzkości. Nie ma jednak róży bez kolców.Teraz
należy życzyć im szczęścia aby bilans energetyczny tego procesu był
dodatni (więcej energii jest generowanej w reakcji fuzji niż wkładamy w jej
zainicjowanie)…co się jeszcze nigdy nie udało…
sobota, 17 listopada 2012
Koniec nauki czas na praktykę
W tym tygodniu oficjalnie zakończyliśmy część teoretyczną szkolenia. Po zajęcia z design thinking, patentowania, finansów, zasad prezentowania swoich projektów przed VC ruszamy w świat.
Stanford
Oficjalnie zajęcia zakończone. Oprócz planowych zajęć mieliśmy też szereg spotkań z różnego rodzaju osobami, od przedstawicieli konkretnych VC poprzez poprzedniego din-a uniwersytetu (din można powiedzieć taki odpowiednik naszego rektora), osoby z biura komercjalizacji wyników badań czy też osób wspomagających przedsiębiorczość studentów. Channing Robertson były din School of Engineering opowiadał w jaki sposób na Stanfordzie przyjmuje się ludzi, jaka jest ich ścieżka kariery, czego się od nich wymaga i jak łatwo wylecieć ze Stanfordu ;). Generalnie możliwości rozwoju na uniwersytecie są ogromne (tutaj nie czeka się 1.5 miesiąca z zakupem 2GB RAM-u do komputera) ale też trzeba się wykazać, że się coś robi. Jest to jednak uczciwe postawienie sprawy bo uniwersytet naprawdę stwarza warunki do rozwoju.
Kristen Leute z Office Technology Licensing (można powiedzieć takiego naszego odpowiednika wszelakiego rodzaju biur transferu technologi) opowiadała jak Stanford zarabia na licencjach. A zarabia i to duże pieniądze ale, właśnie zawsze jest to ale, przez 15 lat uniwersytet inwestował w to biuro, dopiera po tym czasie po sprzedaniu pierwszej licencji wyszli z bilansem "ponad kreskę". Warto aby i u nas o tym pamiętano iż duże zyski przeważnie wymagają albo dużych albo długoterminowych nakładów.
W ostatnim dniu prezentowaliśmy także nasze pomysły na różnego rodzaju zmiany, unowocześnienia różnych produktów tak aby oczywiście ich sprzedaż wzrosła. Doświadczenie bardzo ciekawe, ciekawsze natomiast było miejsce gdzie to robiliśmy mianowicie: d.school Institute od Design at Stanford. Jest to miejsce na uniwersytecie gdzie uczą, no właśnie czego oni tam uczą... Uczą chyba jak wymyślać, projektować, rozwiązywać problemy ale uczą też jak to robić. Poniżej kilka zdjęć laboratoriów jakie znajdują się d.school.
Stanford
Oficjalnie zajęcia zakończone. Oprócz planowych zajęć mieliśmy też szereg spotkań z różnego rodzaju osobami, od przedstawicieli konkretnych VC poprzez poprzedniego din-a uniwersytetu (din można powiedzieć taki odpowiednik naszego rektora), osoby z biura komercjalizacji wyników badań czy też osób wspomagających przedsiębiorczość studentów. Channing Robertson były din School of Engineering opowiadał w jaki sposób na Stanfordzie przyjmuje się ludzi, jaka jest ich ścieżka kariery, czego się od nich wymaga i jak łatwo wylecieć ze Stanfordu ;). Generalnie możliwości rozwoju na uniwersytecie są ogromne (tutaj nie czeka się 1.5 miesiąca z zakupem 2GB RAM-u do komputera) ale też trzeba się wykazać, że się coś robi. Jest to jednak uczciwe postawienie sprawy bo uniwersytet naprawdę stwarza warunki do rozwoju.
Kristen Leute z Office Technology Licensing (można powiedzieć takiego naszego odpowiednika wszelakiego rodzaju biur transferu technologi) opowiadała jak Stanford zarabia na licencjach. A zarabia i to duże pieniądze ale, właśnie zawsze jest to ale, przez 15 lat uniwersytet inwestował w to biuro, dopiera po tym czasie po sprzedaniu pierwszej licencji wyszli z bilansem "ponad kreskę". Warto aby i u nas o tym pamiętano iż duże zyski przeważnie wymagają albo dużych albo długoterminowych nakładów.
W ostatnim dniu prezentowaliśmy także nasze pomysły na różnego rodzaju zmiany, unowocześnienia różnych produktów tak aby oczywiście ich sprzedaż wzrosła. Doświadczenie bardzo ciekawe, ciekawsze natomiast było miejsce gdzie to robiliśmy mianowicie: d.school Institute od Design at Stanford. Jest to miejsce na uniwersytecie gdzie uczą, no właśnie czego oni tam uczą... Uczą chyba jak wymyślać, projektować, rozwiązywać problemy ale uczą też jak to robić. Poniżej kilka zdjęć laboratoriów jakie znajdują się d.school.
wtorek, 13 listopada 2012
Z wizytą w INTELU
INTEL jest największym na świecie producentem mikroprocesorów zatrudniającym 100.000 ludzi na całym świecie. Mieliśmy okazję porozmawiać z przedstawicielem firmy i zwiedzić muzeum.
Berkeley
Zakres działalności firmy INTEL jest znany chyba każdemu, kto podąża za najnowszymi trendami w dziedzinie elektroniki. Mieliśmy okazję posłuchać prezentacji i porozmawiać z przedstawicielami tej firmy oraz poznać trochę mniej znanych faktów na temat modelu biznesowego korporacji.
Cykl produkcyjny firmy odbywa się w rytmie TIK-TOK-TIK-TOK. W roku 'TIK' (parzystym) wypuszczana jest na rynek nowa rodzina mikroprocesorów, w nowym procesie technologicznym. Ostatnim takim procesorem był Ivy Bridge (proces 22 nm), wypuszczony na rynek masowy w tym roku. W roku 'TOK' (nieparzystym) technologia w danej technologii jest ulepszana. Tak więc w 2013 roku rynek zobaczy następcę Ivy Bridge w procesie 22 nm a w 2014 roku - nową rodzinę w nowym procesie technologicznym (17 nm). Prezentujący zapewnił nas, że w obecnej technologii (krzem i fotolitografia) są w stanie zejść do 5 nm, i takie prototypy już funkcjonują w laboratoriach INTEL. Poniżej tej granicy - potrzebna będzie całkowita zmiana podejścia. Tu wymienione były miedzy innymi fotoelektronika z użyciem bramek laserowych oraz grafen jako możliwe ścieżki dalszego rozwoju.
Ciekawym pokłosiem takiej taktyki (ponad utrzymania prawa Moora, który nota bene był jednym z założycieli INTELa) jest to, że konkurencja zawsze pozostaje w tyle i jest cały czas zmuszona do inwestowania. A inwestycje są nie małe - każda nowa fabryka (nazywana w języku INTELa fab) kosztuje około 8 miliardów dolarów. Intel stać na takie wydatki - jest zdecydowanym liderem rynku, a zwrot kapitału (margin) szacowany jest na astronomiczne 63%. Konkurentów już niekoniecznie.
Ciekawa jest też wizja INTELa dotycząca edukacji. INTEL przewiduje, że technologia będzie odgrywała zdecydowanie wiodącą rolę w edukacji, a elementem hamującym będzie nauczyciel nie mogący nadążyć za postępem technicznym. Wizja jest przedstawiona w poniższym, inspirującym filmie.
Moje oko naukowca wychwyciło trzy ciekawe elementy:
w 0:26 filmu przedstawiony jest "Students Activity Monitor" pozwalający na monitorowanie postępów poszczególnych uczniów. Coś takiego przydało by się na laboratorium!
w 0:45 filmu nauczyciel używa techniki wyszukiwania przez podanie przykładu, która jest intensywnie rozwijana w Katedrze Telekomunikacji AGH
w 1:36 filmu, gdy Jennifer rozmawia z "inżynierem" w tle widać budowany właśnie nowy most nad zatoką San Francisco
Berkeley
Zakres działalności firmy INTEL jest znany chyba każdemu, kto podąża za najnowszymi trendami w dziedzinie elektroniki. Mieliśmy okazję posłuchać prezentacji i porozmawiać z przedstawicielami tej firmy oraz poznać trochę mniej znanych faktów na temat modelu biznesowego korporacji.
Cykl produkcyjny firmy odbywa się w rytmie TIK-TOK-TIK-TOK. W roku 'TIK' (parzystym) wypuszczana jest na rynek nowa rodzina mikroprocesorów, w nowym procesie technologicznym. Ostatnim takim procesorem był Ivy Bridge (proces 22 nm), wypuszczony na rynek masowy w tym roku. W roku 'TOK' (nieparzystym) technologia w danej technologii jest ulepszana. Tak więc w 2013 roku rynek zobaczy następcę Ivy Bridge w procesie 22 nm a w 2014 roku - nową rodzinę w nowym procesie technologicznym (17 nm). Prezentujący zapewnił nas, że w obecnej technologii (krzem i fotolitografia) są w stanie zejść do 5 nm, i takie prototypy już funkcjonują w laboratoriach INTEL. Poniżej tej granicy - potrzebna będzie całkowita zmiana podejścia. Tu wymienione były miedzy innymi fotoelektronika z użyciem bramek laserowych oraz grafen jako możliwe ścieżki dalszego rozwoju.
Ciekawym pokłosiem takiej taktyki (ponad utrzymania prawa Moora, który nota bene był jednym z założycieli INTELa) jest to, że konkurencja zawsze pozostaje w tyle i jest cały czas zmuszona do inwestowania. A inwestycje są nie małe - każda nowa fabryka (nazywana w języku INTELa fab) kosztuje około 8 miliardów dolarów. Intel stać na takie wydatki - jest zdecydowanym liderem rynku, a zwrot kapitału (margin) szacowany jest na astronomiczne 63%. Konkurentów już niekoniecznie.
Ciekawa jest też wizja INTELa dotycząca edukacji. INTEL przewiduje, że technologia będzie odgrywała zdecydowanie wiodącą rolę w edukacji, a elementem hamującym będzie nauczyciel nie mogący nadążyć za postępem technicznym. Wizja jest przedstawiona w poniższym, inspirującym filmie.
Moje oko naukowca wychwyciło trzy ciekawe elementy:
w 0:26 filmu przedstawiony jest "Students Activity Monitor" pozwalający na monitorowanie postępów poszczególnych uczniów. Coś takiego przydało by się na laboratorium!
w 0:45 filmu nauczyciel używa techniki wyszukiwania przez podanie przykładu, która jest intensywnie rozwijana w Katedrze Telekomunikacji AGH
w 1:36 filmu, gdy Jennifer rozmawia z "inżynierem" w tle widać budowany właśnie nowy most nad zatoką San Francisco
piątek, 9 listopada 2012
Nauka, wizyty, odpoczynek
Mijają kolejne dni tygodnie naszego pobytu w Kalifornii. Powoli zmierzamy ku końcowi. Przed nami ostatni tydzień podczas którego będziemy prezentować przed prawdziwymi VC nasze biznesowe pomysły.
Stanford
Stanford
Czeka na nas zapewne kubeł zimnej wody ze strony VC ale nie nauczysz się pływać jak nie wskoczysz do basenu. Nie do pojęcie jest ile w CA jest pieniędzy na inwestycje. Zapytany podczas jednego z wykładów przedstawiciel VC odpowiedział (i to poważnie) iż w promieniu 10 mil jest około 100 VC, którzy jeśli tylko przedstawimy im rozsądny biznes plan i uznają iż nasz pomysł ma szanse na sukces są w stanie finansować realizację tego pomysł nawet przez 5-7 lat! My chyba jeszcze musimy trochę poczekać na taką ilość VC z takim szerokim horyzontem inwestycyjnym.
W ubiegłym tygodni odwiedziliśmy także laboratorium w którym rozwijana są koncepcje samochodu elektrycznego oraz samochodu bez kierowcy. Laboratorium wspaniałe, studenci siedzą od rana do wieczora, składają, skręcają coraz to nowsze konstrukcje. Efekt, zobaczcie sami na filmie:
Kolejne dni to tzw. site visit-y. Piewsza w Plug&Play firmie która pomaga w zakładaniu tzw start-up-ów. Podczas tej wizyty mieliśmy okazję wziąść udział w tzw. elevator pitch. Z jednej strony stolika DUŻE (naprawdę duże) pieniądze z drugie zapał, energia i pomysł - nie zawsze trafiony a często szalony ;)
Kolejna wizyta to NASA Ames Research Center no i jak to w NASA dużo różnych wspaniałych rzeczy związanych z lataniem i podróżami w kosmosie. Absolutnym hitem była dla mnie możliwość pilotowania Boeing-a 747 takim samym jakim dotarłem do San Francisco. Odczucia: strasznie ciężki na stery albo ja byłem taki słaby z wrażenia czym lecę ;)
Jeden z pierwszych na świece symulatorów lotu |
W NASA nic się nie marnuje ;) Ten komputer ciągle działa i według zapewnień przewodnika jest ciągle wykorzystywany ;) |
Za sterami Boeing 747 bodajże wersja 200 |
Subskrybuj:
Posty (Atom)